piątek, 18 marca 2016

Początek snu

Powoli po schodach schodzę w głębię...

W pierwszym poście wspomniałem, że moje życie to sen, z którego nie mogę się wybudzić, cóż tak to odbieram na dzień dzisiejszy, nie mam lepszego określenia. Czasem zastanawiam się czy słowo koszmar nie pasowało by lepiej, ale z drugiej strony ten sen jest zrównoważony...

Trudno powiedzieć kiedy sen się zaczął. Może trwa już od dzieciństwa, a ja, bierny aktor, rozgrywam jego scenariusz dzień po dniu. Może... To co ma dla mnie znaczenie teraz zaczyna się od 2015 roku, kiedy zdawało mi się, że byłem szczęśliwym człowiekiem. Można by powiedzieć, że miałem wszystko, czego potrzebowałem: dach nad głową, dobrą pracę, kochającą kobietę, z którą planowałem przyszłość. Jednej z tych rzeczy już nie mam i myślę, że niewiele brakowało bym resztę też utracił.

Ale od początku. Byłem zakochany, szczęśliwy i planowałem przyszłość. Miałem nawet wybrany pierścionek, plan zakupu mieszkania. Problemem od dziecka była moja relacja z mamą, surowa, stanowcza i miejscami zbyt emocjonalna tylko w tych negatywnych aspektach. O tym, że jest ze mnie dumna dowiadywałem się od osób trzecich. Nie inaczej wyglądał moment, gdy powiedziałem jej, że chcę oświadczyć się mojej ówczesnej partnerce. Zamiast radości usłyszałem jak mam się zabezpieczyć, żeby przypadkiem nie zostać z zerem na koncie (intercyza itp.). To przelało czarę goryczy, o której istnieniu i wielkości nie do końca zdawałem sobie sprawę. Moja psychika, która jak się okazało, była już mocno osłabiona, siadła zupełnie. Zacząłem mieć ataki paniki kilka razy w tygodniu. Na szczęście miałem na tyle dużo siły by szukać pomocy i na tyle dużo odwagi by z tej pomocy skorzystać. Zacząłem uczęszczać na terapię i przyjmować antydepresanty oraz leki uspokajające doraźnie.

c.d.n.

środa, 17 lutego 2016

Kim jestem?

No właśnie. Kim jestem?

Nazywam się Karol. A przynajmniej tego jeszcze ciągle jestem pewien. Mam według metryki prawie 28 lat. Mam brodę i kawał brzucha, którego nie jestem w stanie się pozbyć mimo wielu prób. No i utknąłem w nieskończonym śnie.

Nie, nie będzie to opowiadanie z gatunku fantasy, które bym pisał przez lata ani powieść science fiction, gdzie bohater zagłębia się w przestrzeń wirtualnej rzeczywistości. To jest moje życie, które jakiś dłuższy czas temu przybrało formę snu, z którego nie mogę się wybudzić, przebić do tego świata, w którym chciałbym spokojnie żyć.

Ja
W mieszkaniu, z którego wyniosę się po prawie 9 latach.

Nieskończony Sen

Czym właściwie jest ten sen, o którym wspominam? Trudno dokładnie opisać, ale wiąże się to z kiepskim stanem mojej psychiki. Między innymi o niej zamierzam tutaj pisać i jeśli ktoś to przeczyta, to chciałbym byś rozumiał lub rozumiała, że jest to forma autoterapii, którą podjąłem dla siebie, żeby usystematyzować wszystko co o sobie wiem i co przeżywam. Jeśli przeczyta to ktoś, kto przeżywa podobne problemy, to może moje wypociny pomogą jemu/jej jakoś w rozwiązaniu ich problemów.

Na ten moment bywa bardzo różnie i ktoś by powiedział "jak to w życiu, raz lepiej,m raz gorzej", ale... No właśnie, zawsze jest jakieś "ale"...

Wtedy pomaga muzyka...